Rozdział dedykuje pewnemu miłemu anonimkowi, który jako pierwszy skomentował mojego bloga. Arigato anonimku.
*********************************************************************************
Jutro mam misje!!! Tyle czasu z Sasorim!!! No to zaczynam się pakować. Pół godziny później skończyłam i poszłam na dwór. Czas się wziąć za trening. Wykonałam pieczęcie i przykładając ręke do ziemi powiedziałam:
-Shoton: Omiwatari no Jutsu!
Oczywiście nie wyszło. Próbuje znowu. Z równie marnym efektem. I tak jeszcze wiele wiele razy. Trenowałam do wieczora. Po pewnym czasie z ziemi wyłonił się malutki diament. Bardzo malutki. Ale jeszcze nigdy nie uczyłam się żadnej techniki tego żywiołu. To i tak dobrze. Stop. Cofnij. Diament!!! O w dupe. Ile hajsu to jest warte. Kakuzu nie może tego znaleźć. Muhahaha.
~~~Następnego dnia rano~~~
Wstałam wcześniej niż zwykle ale byłam wyspana. Jakimś cudem Tobi całą noc siedział cicho. Ubrałam się i spojrzałam na swój mundurek (czyt. płaszcz dop.aut.). Dzisiaj misja^^. W kuchni nikogo nie było. Nic dziwnego. Większość tego przedszkola śpi do 14.00. Na stole stało ramen i karteczka od Konan:
"Kochana Kurumi-chan
Nawet nie wiesz jak bardzo ci współczuje T.T. Będziesz musiała
spędzić tyle czasu z tymi niewyżytymi bestiami. Musisz cały czas
być czujna. Jak któryś z nich cie skrzywdzi to masz mnie
natychmiast powiadomić, a po waszym powrocie osobiście ich
udusze.
Twoja przyjaciółka- Konan"
Ale ona ma ładne pismo. Chociasz w tym liście przypominała mi Akire z Special A. No nic. Zjadłam i poszłam po swój bagaż. Dei czekał już na mnie przy wyjściu. Był z nim ten staruszek z ogonem, którego spokałam pierwszego dnia.
-Gdzie Sasori?-spytałam.
-Tu jestem, baka!- powiedział staruszek.- Możemy już iść!?
-Ty...?
-To lalka, un. Ma na imie Hiruko, un. Danna jest w środku- uświadomił mnie Deidara.
-A... Spoko. Ogarniam.
-Możemy już iść!?- ponowił pytanie lalkarz.
Posłusznie pokiwaliśmy głowami i wyszliśmy z organizacji. Trudno będzie wzdychać do Sasoriego gdy będzie w tej marionetce. A chciałam go spytać jakie dziewczyny są w jego typie T.T. Teraz nie dam rady T.T. Nasz cel znajdował się dwa dni drogi stąd. Zwój jest tak ważny, że strzegą go 2 dziesięcioosobowe oddziały ANBU. Plan polega na tym, że ja i Dei weźmiemy ich na pół i udupimy (czyt. zabijemy), a czerwonowłosy jako, że jest najmądrzejeszym z nas, a ja mniałąm się pochwalić swoimi umiejętnościami w walce, pójdzie po zwój. Proste prawda.
Prowadziliśmy z Deidarą nieobowiązującą rozmowe o pogodzie, o wybuchach, o drzewach, o wybuchach, o sobie nawzajem, o wybuchach. Od czasu do czasu próbowaliśmy wciągnąć Danne w rozmowe zadając mu różne pytania typu co sądzi o tym czy o tamtym, ale nas ignorował. Co jakiś czas mnieliśmy postoje, ale ze względu na uzależnienie Sasoriego od czasu zawsze były krótkie, ale wystarczyły na trening, a musze przyznać, że czyniłam szybkie postępy. Oczywiście trenowałam w sekrecie. Chciałam, żeby to była taka niespodzianka. Chłopakom mówiłam, że musze na strone, albo, że chce się przejść, żeby nie wypaść z rytmu. Nie robiłam tego na każdym postoju, bo bałam się, że zacznie to wyglądać dziwnie. Tak znikać bez przerwy. Nareszcie bo bardzo długim marszu nastała noc. Rozstawiliśmy namioty i poszliśmy spać tyle, że ja nie mogłam zasnąć. Za dużo emocji. Postanowiłam jeszcze troche się pouczyć, ale po całym dniu marszu i treningu szybko opadłam z sił. Dobranoc.
*********************************************************************************
Nie pisałam tak długo T.T. Gomenasai. Przeplatały sie u mnie brak weny, kary na komputer i dni, w których zapominałam, że pisze bloga. Gomenasai. Już nie będe. Nie bijcie. Mam szczerą nadzieje, że ten blog ma jakiś fanów i oni o nim nie zapomnieli.
akatsuki
piątek, 7 marca 2014
niedziela, 26 stycznia 2014
Rozdział 4 Misja z Sasorim. Polubi mnie???
Obudziło mnie masakryczne darcie ryja dochodzące z kuchni.
-Sztuka to wieczne piękno debilu!- tego głosu mogłabym słuchać godzinami.
-Sztuka to wybuch, un! To ulotna chwila! To eksplozja,un!- tego już nie =.=
-Zamknąć ryje idioci!!!- arigato Liderze.
Ubrałam się (magicznym sposobe ciuchy z domu Kurumi znalazły w się w jej obecnej szafie), uczesała itd. po czy zeszłam do kuchni. Deidara i Sasori rzucali sobie groźne spojrzenia, a Itachi, Pain i Konan pili kawę rozmawiając o jakimś ANBU, który znalazł się niebezpiecznie blisko organizacji.
-Właściwie to może przechodził tędy tylko przypadkiem i nie zauważył nas -mówił czarnowłosy- Gdybyśmy teraz ruszyli w pościg jego wioska napewno zauważyłaby, że w tej okolicy dzieje się coś podejrzanego. W końcu nie codziennie członek ANBU jest zabijany bez powodu.
-Masz racje. Poza tym mamy jeszcze 3 awaryne siedziby. Jak zostaniemy zaatakowani to się po prostu ulotnimy- stwierdziła jedyna w towarzystwie kunoichi.- Co o tym myślisz Pain?
-Taa... Zostawimy go w spokoju.
-Ohayo- wtrąciłam się.
-Ohayo. Ciebie też obudzili?- spytała złotooka.
-Coś w ten deseń. Obudziło mnie to jak ich nasz wspaniały Lider uciszał tylko troche głośnie od tego jak wrzeszczeli.
Deidara i Konan zaczęli chichotać a kąciki ust Sasoriego i Itachiego lekko uniosły się do góry. Sasori prawie się do mnie uśmiechnął. Kocham życie^^. Przysiadłam się do tego przedszkola, a moja przyjaciółka podała mi kawę.
-Do tych pobudek się na pewno przyzwyczaisz...-zapewniła.
-Oni tak zawsze?
-Nie zawszw oni ale zawsze ktoś z rana drze morde- odpowiedziała Konan , a łasica pokiwała głową (Itachi to po polsku łasica dop.aut.).
Zaczęliśy rozawiać o Akatsuki o tym jak mi się tu podoba itd., a niebieskowłosa zrobiła naleśniki, bo tylko ona potrafiła posługiwać się tym skoplikowanym narzędziem jakim jest patelnia. Itachi okazał się całkie miły, ale troche małomówy. Nawet ładny on jest. Same słodziaki są w tej organizacji. Obiło mi się o uszy, że ma sharingan, mankenkyo sharinkan i coś o ty, że wymordował cały swój klan. Oszczędził tylko młodszego brata. Rzeczywiście był trochę straszny ale jak się z nim dłużej porozmawiało to się tego nie zauważało. Pain wstał.
-Kurumi. Deidara. Sasori. Jak skończycie to macie przyjść do mojego gabinetu. Mam dla was misje.
Co?!!! Ale ja się mniała pouczyć technik z tego zwoju! Chociasz... Moge się uczyć na postojach^^. Yay! Będe na misji z Deiem i Sasorim <3. Sasori jest taki kawii... (Mam dowody patrzcie:
Kawaii, nie? dop.aut.) (=.= Mogłabyś nie upubliczniać moich zdjęć? dop.Saso) (o.O Jak ty to zrobiłeś? dop.aut.) (Nie ważne. Jedź dalej z notką dop.Saso)
Zgodnie z rozkazem poszliśmy do Paina. Oczywiście nie zapukaliśmy i poleciała w naszą stronę jakaś książka. "10 najpopularniejszych tortur".o.O Co ty czytasz Liderze???
-Pukać!!!
-Puk puk- Dei zaczął chichotać, a rudy spojrzał na mnie jakby chciał mnie zjeść T.T
-W przedszkolu jesteście?
-Nie. W Akatsuki. Właściwie to nigdy nie byłam w przedszkolu.
-Zapomnij... Nie było pytania. Waszą misją będzie zdobycie pewnego zwoju. Problemem jest to, że znajduje się w pewnej świątyni w Kirigakure, która przez 24 godziny na dobe jest pilnowana przez ANBU. Tu macie więcej szczegółów- podał Sasoriemu jakiś zwój.- Dajcie Kurumi się wykazać. Oglądałaś to co zostawiłem w twoim pokoju?
-Hai.
-Chciałby żebyś zaczęła się tego uczyć.
-Spk. Kiedyś zacznę^^.
-Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie dosyć szybko!!!
Wyszliśmy z gabinetu Paina pewni, że jeśli zostaniemy dłużej to stracimy słuch.
-Boże...
-Dopiero co wyszłaś z moiego gabinetu i już mnie wołasz! Daj mi troche spokoju!
Yyyy... ok.
-Jutro o 7.00 macie być przy wyjściu z organizacji- powiedział Sasori i zostawił nas samych.
-Na misje musisz założyć ten szmate z chmurkami- powiadomił nie Deidara.
-Szmate? Myślałam, że to płaszcz.
-Tak... Dokładnie to chciałe powiedzieć...
-A... Spk.
Ktoś tu lubi te płaszczyki... No to ide się pakować. Ja ne^^ Do następnej notki ;P.
-Sztuka to wieczne piękno debilu!- tego głosu mogłabym słuchać godzinami.
-Sztuka to wybuch, un! To ulotna chwila! To eksplozja,un!- tego już nie =.=
-Zamknąć ryje idioci!!!- arigato Liderze.
Ubrałam się (magicznym sposobe ciuchy z domu Kurumi znalazły w się w jej obecnej szafie), uczesała itd. po czy zeszłam do kuchni. Deidara i Sasori rzucali sobie groźne spojrzenia, a Itachi, Pain i Konan pili kawę rozmawiając o jakimś ANBU, który znalazł się niebezpiecznie blisko organizacji.
-Właściwie to może przechodził tędy tylko przypadkiem i nie zauważył nas -mówił czarnowłosy- Gdybyśmy teraz ruszyli w pościg jego wioska napewno zauważyłaby, że w tej okolicy dzieje się coś podejrzanego. W końcu nie codziennie członek ANBU jest zabijany bez powodu.
-Masz racje. Poza tym mamy jeszcze 3 awaryne siedziby. Jak zostaniemy zaatakowani to się po prostu ulotnimy- stwierdziła jedyna w towarzystwie kunoichi.- Co o tym myślisz Pain?
-Taa... Zostawimy go w spokoju.
-Ohayo- wtrąciłam się.
-Ohayo. Ciebie też obudzili?- spytała złotooka.
-Coś w ten deseń. Obudziło mnie to jak ich nasz wspaniały Lider uciszał tylko troche głośnie od tego jak wrzeszczeli.
Deidara i Konan zaczęli chichotać a kąciki ust Sasoriego i Itachiego lekko uniosły się do góry. Sasori prawie się do mnie uśmiechnął. Kocham życie^^. Przysiadłam się do tego przedszkola, a moja przyjaciółka podała mi kawę.
-Do tych pobudek się na pewno przyzwyczaisz...-zapewniła.
-Oni tak zawsze?
-Nie zawszw oni ale zawsze ktoś z rana drze morde- odpowiedziała Konan , a łasica pokiwała głową (Itachi to po polsku łasica dop.aut.).
Zaczęliśy rozawiać o Akatsuki o tym jak mi się tu podoba itd., a niebieskowłosa zrobiła naleśniki, bo tylko ona potrafiła posługiwać się tym skoplikowanym narzędziem jakim jest patelnia. Itachi okazał się całkie miły, ale troche małomówy. Nawet ładny on jest. Same słodziaki są w tej organizacji. Obiło mi się o uszy, że ma sharingan, mankenkyo sharinkan i coś o ty, że wymordował cały swój klan. Oszczędził tylko młodszego brata. Rzeczywiście był trochę straszny ale jak się z nim dłużej porozmawiało to się tego nie zauważało. Pain wstał.
-Kurumi. Deidara. Sasori. Jak skończycie to macie przyjść do mojego gabinetu. Mam dla was misje.
Co?!!! Ale ja się mniała pouczyć technik z tego zwoju! Chociasz... Moge się uczyć na postojach^^. Yay! Będe na misji z Deiem i Sasorim <3. Sasori jest taki kawii... (Mam dowody patrzcie:
Kawaii, nie? dop.aut.) (=.= Mogłabyś nie upubliczniać moich zdjęć? dop.Saso) (o.O Jak ty to zrobiłeś? dop.aut.) (Nie ważne. Jedź dalej z notką dop.Saso)
Zgodnie z rozkazem poszliśmy do Paina. Oczywiście nie zapukaliśmy i poleciała w naszą stronę jakaś książka. "10 najpopularniejszych tortur".o.O Co ty czytasz Liderze???
-Pukać!!!
-Puk puk- Dei zaczął chichotać, a rudy spojrzał na mnie jakby chciał mnie zjeść T.T
-W przedszkolu jesteście?
-Nie. W Akatsuki. Właściwie to nigdy nie byłam w przedszkolu.
-Zapomnij... Nie było pytania. Waszą misją będzie zdobycie pewnego zwoju. Problemem jest to, że znajduje się w pewnej świątyni w Kirigakure, która przez 24 godziny na dobe jest pilnowana przez ANBU. Tu macie więcej szczegółów- podał Sasoriemu jakiś zwój.- Dajcie Kurumi się wykazać. Oglądałaś to co zostawiłem w twoim pokoju?
-Hai.
-Chciałby żebyś zaczęła się tego uczyć.
-Spk. Kiedyś zacznę^^.
-Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie dosyć szybko!!!
Wyszliśmy z gabinetu Paina pewni, że jeśli zostaniemy dłużej to stracimy słuch.
-Boże...
-Dopiero co wyszłaś z moiego gabinetu i już mnie wołasz! Daj mi troche spokoju!
Yyyy... ok.
-Jutro o 7.00 macie być przy wyjściu z organizacji- powiedział Sasori i zostawił nas samych.
-Na misje musisz założyć ten szmate z chmurkami- powiadomił nie Deidara.
-Szmate? Myślałam, że to płaszcz.
-Tak... Dokładnie to chciałe powiedzieć...
-A... Spk.
Ktoś tu lubi te płaszczyki... No to ide się pakować. Ja ne^^ Do następnej notki ;P.
*********************************************************************************
Chciałam wstawiać notki co tydzień, ale chyba coś mi nie wychodzi. Gomenasai. Uszy do góry^^ to, że nie ma w terminie nie znaczy, że wcale nie będzie. Ale chciałabym żebyście wiedzieli jak bardzo mi smutno z racji, że nikt tego nie komentuje T.T. Patrzcie płacze T.T i znowu płacze T.T. Błagam was skomentujcie to. Ploseeee....!!!!!!!!!!!!!!!!!
sobota, 11 stycznia 2014
Rozdział 3 Bijemy rekordy
~~Kurumi~~
Tak jak zostało mi obiecane Deidara przyszedł po mnie przed obiadem. Wychodząc z pokoju zauważyłam, że w naszą stronę idzie ładny^^ czerwonowłosy chłopak. Nie. Chłopaki tak nie wyglądają. To musi być bóg.
-Hej- powiedział mu Dei.
-Hej- odpowiedział nawet nie zaszczycając nas spojrzeniem swoich brązowych oczu.
Podbiegłam do niego i uśmiechnęłam się.
-Cześć. Jestem Kurumi. Miło cię poznać.
-Jestem Sasori.
I poszedł dalej. Gbur. A my poszliśmy do kuchni. W pomieszczeniu była jakaś wysoka dziewczyna. Miała niebieskie włosy z wpiętą w ciasny kok różą z origami i złote oczy.
-Hej. Jestem Kurumi- powiedziałam.
Podeszła do mnie i wyciągnęła rękę.
-Konan- uścisnęłam jej dłoń.- Fajnie, że nie jestem już jedyną dziewczyną w organizacji :)
-Jesteśmy jedyne?
-Tak =.= Unikaj Hidana to nic się nie stanie.
-A kto to Hidan?
-Największy zbok tutaj- odpowiedział Dei.
-Nawet Deidare próbował zgwałcić.
Blondyn się zarumienił. Kawaii* tak wygląda.
-Deidare? Przeciesz Deidara to chłopak...- chyba...
-No tak, ale Deidara wygląda jak dziewczynka i się pomylił.
-Nie wygląda jak dziewczynka, un! Po prostu Hidan jest idiotą, un!- krzyczał czerwony ze złości (jak włosy Sasoriego dop.aut.) Dei.
-Ta jasne...- zgasiła go niebieskowłosa.
-Spk. Będe uważać^^
Podeszła do nas jakaś ROŚLINKA. Była w połowie biała, a w połowie czarna. M-A-S-A-K-R-A.
-Nowa?-zapytała biała strona.
-Tak. Kurumi.
-Zetsu- powiedziała czarna strona.
-Słodko wyglądasz- stwierdziła biała.
-Arigato.
-Źle to odbierasz- szepnął mi na ucho Dei- To kanibal.
Mamusiu!!! Ratuj mnie!!!
Rozmawialiśmy jeszcze chwile, a w ty czasie przybyły dwie nowe osoby. Jeden był chyba zutowaną rybą (O.M.G dop.aut.)(masz coś do ryb?! dop.Kisame) , a drugi wysoki czarnowłosy chłopakiem z cienymi oczami wyrażającymi pustkę. Podeszła do nich.
-Hej.Jestem Kurumi.- powiedziałam ęty już dzisiaj raz.
-Itachi- odpowiedział brunet i otrzedł dalej. Kolejny gbur.
Ryba patrzyła za nim jeszcze moment, po czy zwróciła się do mnie.
-Ohayo. Jestem Kisame.-przedstawił się.
Spojrzała na miecz, który nosił na plecach. Duży owinięty bandażem. Zauważył to.
-Fajny, nie? To Samaheda.- Ładną ma nazwę.
-Zacny.
Kisame uśmiechną się do mnie i poszedł porozmawiać z Itachim. Poszłam poczatować przy drzwiach na następne osoby. Przyszedł Sasori, ale jego już znałam. Jak to chyba ma w zwyczaju, zupełnie zignorował moją obecność. Następnie przyszedł wysoki chłopak z pomarańczową maską z otworem na jedno oko... i... przytulił mnie!!!
-Tobi ma nową koleżankę.- powiedział niezwykle dziecinnym głosem.- Tobi się przywita. Tobi jest dobrym chłopcem.
-Skoro Tobi jest dobrym chłopcem to niech mnie puści.
-Tobi jest dobrym chłopcem. Tobi puści.
Jak powiedział tak zrobił. Znowu moge oddychać. Jaka ulga.
-Jak nazywa się nowa koleżanka Tobiego?
-Kurumi.
-Tobi lubi Kurumi-chan.
Baka*.
Przed dalszą rozmową z "dobry chłopcem" uratował mnie pewien białowłosy jegomość o fiołkowych oczach.
-Hej śliczna. Jestem Hidan- a więc to przed nim ostrzegała mnie Konan...
-Kurumi.
-Z takim biustem można na niej sporo zarobić. Jestem Kakuzu.
Odwróciliśmy się. Autore tej wypowiedzi okazał się Frankenstain. Myślałam, że on nie istnieje...
-Rzeczywiście cycki a niezłe...-Hidan zaczął mi sie gapić gdzie niepowinien.
Walęła go w brzych. Białowłosy leży na ziei trzymając się za żołądek, a Akasie biją brawo.
-Wow. Wytrzymałaś całą minute rozmowy z Hidanem, un. pobiłaś rekord Konan. Ona w pierwszy tygodniu nie mogła wytrzymać dłużej niż pół minuty, un- powiedział Deidara w przerwach mniędzy wybuchami śmiechu.
Nawet Sasori i Itachi klaskali. Wtedy pojawił się Lider. Tak z nikąd. Jak on to zrobił?
-Jak już zauważyliście mamy nową członkinie- zaczął Pain- Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie. A tak szczerze to mam to gdzieś. Konan gdzie ten obiad?!
-Może w garnku?- spytała niebieskowłosa z miną głupiej blondynki.
Zjedliśmy, a potem Deidara i Konan oprowadzili mnie po organizacji. To w tym świecie są telewizory? I takie same programy jak tam?
Wróciwszy do pokoju zauważyłam na łużku undurek, sakkat i jakiś zwój. Najpierw wzięłam to ostatnie. Jutsu* elementu kryształu. Spojrzałam na pierwsze.
-Shoton: Omiwatari no Jutsu- zaczęła czytać.- Pieczęcie ręczne: koń, małpa, baran, dzik. Użytkownik przykłada ręke do powierzchni tworząc długi strumień kryształowych kolców.
Podoba mi się. Jutro zacznę się tego uczyć.
~~Itachi~~
Leżałem i myślałem o tej nowej. Wyglądała na słabą. Po co taka w Akatsuki? Zginie przy pierwszej lepszej misji. Ładna jest. Te włosy i oczy przypominają mi Sasuke. Tym bardziej nie powinna być w organizacji.
Sasuke... Tęsknie za tobą braciszku...
*********************************************************************************
Sorry, że tak długo ale nie mniałam weny, potem była odizolowane od neta (na wsi), a potem mniałam karę
na kompa. Gomenasai.
Kawaii-Urocze
Baka-Idiota
Jutsu-Technika
Tak jak zostało mi obiecane Deidara przyszedł po mnie przed obiadem. Wychodząc z pokoju zauważyłam, że w naszą stronę idzie ładny^^ czerwonowłosy chłopak. Nie. Chłopaki tak nie wyglądają. To musi być bóg.
-Hej- powiedział mu Dei.
-Hej- odpowiedział nawet nie zaszczycając nas spojrzeniem swoich brązowych oczu.
Podbiegłam do niego i uśmiechnęłam się.
-Cześć. Jestem Kurumi. Miło cię poznać.
-Jestem Sasori.
I poszedł dalej. Gbur. A my poszliśmy do kuchni. W pomieszczeniu była jakaś wysoka dziewczyna. Miała niebieskie włosy z wpiętą w ciasny kok różą z origami i złote oczy.
-Hej. Jestem Kurumi- powiedziałam.
Podeszła do mnie i wyciągnęła rękę.
-Konan- uścisnęłam jej dłoń.- Fajnie, że nie jestem już jedyną dziewczyną w organizacji :)
-Jesteśmy jedyne?
-Tak =.= Unikaj Hidana to nic się nie stanie.
-A kto to Hidan?
-Największy zbok tutaj- odpowiedział Dei.
-Nawet Deidare próbował zgwałcić.
Blondyn się zarumienił. Kawaii* tak wygląda.
-Deidare? Przeciesz Deidara to chłopak...- chyba...
-No tak, ale Deidara wygląda jak dziewczynka i się pomylił.
-Nie wygląda jak dziewczynka, un! Po prostu Hidan jest idiotą, un!- krzyczał czerwony ze złości (jak włosy Sasoriego dop.aut.) Dei.
-Ta jasne...- zgasiła go niebieskowłosa.
-Spk. Będe uważać^^
Podeszła do nas jakaś ROŚLINKA. Była w połowie biała, a w połowie czarna. M-A-S-A-K-R-A.
-Nowa?-zapytała biała strona.
-Tak. Kurumi.
-Zetsu- powiedziała czarna strona.
-Słodko wyglądasz- stwierdziła biała.
-Arigato.
-Źle to odbierasz- szepnął mi na ucho Dei- To kanibal.
Mamusiu!!! Ratuj mnie!!!
Rozmawialiśmy jeszcze chwile, a w ty czasie przybyły dwie nowe osoby. Jeden był chyba zutowaną rybą (O.M.G dop.aut.)(masz coś do ryb?! dop.Kisame) , a drugi wysoki czarnowłosy chłopakiem z cienymi oczami wyrażającymi pustkę. Podeszła do nich.
-Hej.Jestem Kurumi.- powiedziałam ęty już dzisiaj raz.
-Itachi- odpowiedział brunet i otrzedł dalej. Kolejny gbur.
Ryba patrzyła za nim jeszcze moment, po czy zwróciła się do mnie.
-Ohayo. Jestem Kisame.-przedstawił się.
Spojrzała na miecz, który nosił na plecach. Duży owinięty bandażem. Zauważył to.
-Fajny, nie? To Samaheda.- Ładną ma nazwę.
-Zacny.
Kisame uśmiechną się do mnie i poszedł porozmawiać z Itachim. Poszłam poczatować przy drzwiach na następne osoby. Przyszedł Sasori, ale jego już znałam. Jak to chyba ma w zwyczaju, zupełnie zignorował moją obecność. Następnie przyszedł wysoki chłopak z pomarańczową maską z otworem na jedno oko... i... przytulił mnie!!!
-Tobi ma nową koleżankę.- powiedział niezwykle dziecinnym głosem.- Tobi się przywita. Tobi jest dobrym chłopcem.
-Skoro Tobi jest dobrym chłopcem to niech mnie puści.
-Tobi jest dobrym chłopcem. Tobi puści.
Jak powiedział tak zrobił. Znowu moge oddychać. Jaka ulga.
-Jak nazywa się nowa koleżanka Tobiego?
-Kurumi.
-Tobi lubi Kurumi-chan.
Baka*.
Przed dalszą rozmową z "dobry chłopcem" uratował mnie pewien białowłosy jegomość o fiołkowych oczach.
-Hej śliczna. Jestem Hidan- a więc to przed nim ostrzegała mnie Konan...
-Kurumi.
-Z takim biustem można na niej sporo zarobić. Jestem Kakuzu.
Odwróciliśmy się. Autore tej wypowiedzi okazał się Frankenstain. Myślałam, że on nie istnieje...
-Rzeczywiście cycki a niezłe...-Hidan zaczął mi sie gapić gdzie niepowinien.
Walęła go w brzych. Białowłosy leży na ziei trzymając się za żołądek, a Akasie biją brawo.
-Wow. Wytrzymałaś całą minute rozmowy z Hidanem, un. pobiłaś rekord Konan. Ona w pierwszy tygodniu nie mogła wytrzymać dłużej niż pół minuty, un- powiedział Deidara w przerwach mniędzy wybuchami śmiechu.
Nawet Sasori i Itachi klaskali. Wtedy pojawił się Lider. Tak z nikąd. Jak on to zrobił?
-Jak już zauważyliście mamy nową członkinie- zaczął Pain- Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie. A tak szczerze to mam to gdzieś. Konan gdzie ten obiad?!
-Może w garnku?- spytała niebieskowłosa z miną głupiej blondynki.
Zjedliśmy, a potem Deidara i Konan oprowadzili mnie po organizacji. To w tym świecie są telewizory? I takie same programy jak tam?
Wróciwszy do pokoju zauważyłam na łużku undurek, sakkat i jakiś zwój. Najpierw wzięłam to ostatnie. Jutsu* elementu kryształu. Spojrzałam na pierwsze.
-Shoton: Omiwatari no Jutsu- zaczęła czytać.- Pieczęcie ręczne: koń, małpa, baran, dzik. Użytkownik przykłada ręke do powierzchni tworząc długi strumień kryształowych kolców.
Podoba mi się. Jutro zacznę się tego uczyć.
~~Itachi~~
Leżałem i myślałem o tej nowej. Wyglądała na słabą. Po co taka w Akatsuki? Zginie przy pierwszej lepszej misji. Ładna jest. Te włosy i oczy przypominają mi Sasuke. Tym bardziej nie powinna być w organizacji.
Sasuke... Tęsknie za tobą braciszku...
*********************************************************************************
Sorry, że tak długo ale nie mniałam weny, potem była odizolowane od neta (na wsi), a potem mniałam karę
na kompa. Gomenasai.
Kawaii-Urocze
Baka-Idiota
Jutsu-Technika
Subskrybuj:
Posty (Atom)